poniedziałek, 21 listopada 2016

Życie jest (po)ważne!





Uwielbiam góry, w górach nie myślę o głupotach!

Witam, dziś miało być o motywacji, ale nasunął mi się nieco poważniejszy temat. Otóż znam osoby, które próbowały odebrać sobie kiedyś w przeszłości życie. Co ja na to?
NO ŻYCIE JEST (PO)WAŻNE! Mówią, że jak nie zaryzykujesz to się nie dowiesz, ale ryzykowanie życia to nie jest jedna z opcji, o której warto myśleć. Czasem się zastanawiam, jak można właściwie dochodzić do takich pragnień związanych z pozbawieniem się jedynej szansy na zrobienie czegoś niesamowitego. No cóż, uważam, że wchodzą tu w grę głębokie stany depresyjne i zaburzenia psychiczne czy też emocjonalne, ale są przypadki tychże iluzji również! 

Osobiście uważam, że zbyt często jest to poruszany temat, ogromnie przereklamowany, teksty typu "zabije się i będę szczęśliwa" nie przemawiają do mnie, jednak bardzo, naprawdę bardzo dużo młodych osób odnajduje w sobie stany depresjo-podobne. Ja zrozumiałam, że nawet jeżeli wali się świat, tak, że zdołasz płakać codziennie, co noc i w ogóle jesteś otoczony jakby w bańce niepewności, gdzie atmosferę wypełnia nieszczęście w każdym aspekcie to...nie jesteś desperatem, każdy ma słabsze dni, to co pisze w internecie nie jest diagnozą twoich zachowań i wcale smutne wiersze i w koło nadużywane zdania ogólne, "mądrościowe" o samotności nie muszą cię nawet obchodzić, nie buduj w sobie pragnień anty-życiowych, bo i tak ŻYCIE MA SENS. 

Możesz jednak pomóc swojemu szczęściu i poczuciu spełnienia!

Od momentu kiedy zaczęłam systematycznie przyglądać się swojemu życiu po dłuższym okresie czasu, względem miesięcy, a nawet lat non stop dziękuje światu, że nie dostałam czegoś w chwili kiedy wydawało mi się, że tylko to jest mi potrzebne do szczęścia. Nie bez powodu wzięło się powiedzenie: "wszystko przyjdzie z czasem" wystarczy się tylko albo aż pogodzić ze wszystkim! Zdaje sobie sprawę jaki to ciężki orzech, zwłaszcza dla osób nastoletnich. 

Życie nie kończy się na drobnostkach, na płaczu, na złamanym sercu, na jednej osobie, jednej przyjaźni itd. Patrze jak to pięknie się wszystko układa choć tyle jeszcze niewiadomych, jednak zachwycam się codziennie tymi nie przypadkami! 

Uśmiecham się do ludzi i myślę o nich, bo przecież nie wiadomo co los mi przyniesie, nikt mi nie gwarantuje, że to co straciłam nie wróci wręcz w lepszej postaci, nikt nie mówił, że nie będę mieć już szansy, tak jak nikt nie obiecał, że coś zawsze będzie. 
I dlatego nie warto rozpaczać nad wyraz po stracie czegokolwiek, ja nie mówię by wyzbyć się ludzkich odruchów, ale nawet kiedy chcę mi się wręcz wyć...ja żyje bo przyjdzie czas, że powiem ZNOWU - jak to dobrze, że kolejny raz nie stało się tak jak zaplanowałam, przecież ja do tego nie dorosłam, nie poradziłabym, a teraz przez to wszystko co złego mnie spotkało wiem jak się zachować i co robić by nie przepadło to na czym mi tak bardzo zależy - pomyślałam dopalając papierosa na przystanku, robiłam to dosyć szybko gdyż miałam w planie jechać na kolejne spotkanie z mężczyzną życia.


OK! ZGODA ŻYCIE! A więc wiesz ile mi zabrałeś ?! Gdzie więc ta niespodzianka ? A może nie będę o niej myśleć, zaskocz mnie kolejny raz! 
Wiecie co, kocham ludzi, ale najbardziej kocham w ludziach poczucie humoru i ogólny dystans - myślę, że do tej grupy sama należę, dziś temat był poważny, większość z moich postów pewnie taka będzie, ale mam coś na koniec, znalezione w starych notatkach z przemyśleniami: 

-Kiedy staniemy się entuzjastycznymi optymistami ?
-Jak zabijemy się przez potknięcie o szczęście. 
Izabela Maciejowska

środa, 16 listopada 2016

Rozmowa z samym sobą


I na dziś również krótki wiersz mojego autorstwa:
ODWIEDZINY

Przyszłam do swojej głowy
Byłyśmy wspólnie umówione
A tam w środku brudne schody
Bałagan nawet na podłodze 

Wszystko z szuflad mi wystaje
Wyobrażałam sobie to inaczej
Różne sprawy od tak pomieszane
Miało tu być przecież idealnie

Wystraszyłam się tym miejscem
Wyszłam więc z przerażeniem
A ona pyta mnie bezczelnie
Chcesz oszukać mnie czy siebie?
Izabela Maciejowska


Dziś o rozmowie z samym sobą

Nie wiem jak wam, ale mi rozmowa z samą sobą wcale nie kojarzy się z jedną z cech charakteryzujących osoby, które prawdopodobnie mają problemy psychiczne. W moim mniemaniu taką rozmową są po prostu myśli. 
Często będąc na tzw kacu moralnym zadawałam sobie pytanie co ja tak naprawdę chciałam zyskać czynem, którego się dopuściłam. Robię to do dziś nie tylko w chwilach ogromnego rozczarowania, które za nic nie odzwierciedla mojego wyobrażenia o danej sytuacji, ale również w czasie kiedy jestem niemal pewna, że robiąc coś, efektem będzie to czego oczekuje lub czego się domyślam. 
Odkryłam, że niesamowicie ważna jest rozmowa ze sobą. Zauważyłam, że sprawy, o których nie myślę lub tłumie gdzieś z tyłu głowy, niesamowicie tajemniczo wpływają na moje zachowanie. Każdy chyba ma takie sytuacje, co do których ma wątpliwości czy na pewno 'ja' tak postąpiłem. A ja nie wiem, co się ze mną stało, nie potrafię tego wytłumaczyć, wydawało mi się, że znam siebie! 
Otóż chyba tak już jest, że często podejrzewamy, że coś nastąpi, nie rozgraniczając czy to będzie dobre czy złe, jest taki odruch uciekania myślami od tego. Często słyszę, że ktoś "nie chce zapeszać" jeżeli wydaje mu się, że to co dla niego jest ważne idzie w dobrym kierunku, ale także mówią mi inni: "a wiesz ja się nawet boje pomyśleć co będzie kiedy tak się stanie". 

Ja osobiście przestałam się bać! Zawsze analizowałam wszystko do cna, to było często męczące, bo męczyły mnie sprawy de facto zakończone, tygodniami, miesiącami, a nawet latami, nie wpadłam na pomysł by analizę przeprowadzać właściwie do przodu. Dziś wiele czasu poświęcam rozmowie ze sobą, myślę o tym czego oczekuje, co może mnie spotkać, choć wiadomo, że nie przewidzę wszystkiego no ale przecież nie chodzi o to by wszystko wiedzieć, ale być przygotowanym na pewne okoliczności, które być może będą mnie dotyczyć. Dzięki temu stałam się osobą dużo bardziej opanowaną. 

Chce dodać, że jeżeli ktoś wam powiedział, iż świat jest przeciw nam - kłamał. Pisząc o świecie nie mam na myśli tylko ludzi, którzy faktycznie czasem chcą nam zaszkodzić, ale myślę o ogóle, o wszystkim co na życie się składa, o naturze. Świat więc nie jest przeciw, a z nami, czasem to my na coś się nie przygotowujemy mimo takich możliwości. Po stracie nie jednej osoby wiem jedno, TAK JEST LEPIEJ. To niesamowicie trudne, przyznać, że nieszczęścia spadające na nas nie w samym istnieniu ale w efekcie są czymś "lepszym" dla nas, czasem dostrzec to można dopiero po czasie. Jednak kiedy zastanawiamy się nad ważnymi aspektami naszego życia, zakładając przy tym dwie (lub więcej) opcji ich rozwiązania mamy czas przygotować swoją głowę z dystansem choć w jakimś procencie na różne obroty sprawy. Dzięki temu moje zachowanie jest bardziej racjonalne , łatwiej jest się pogodzić z zaistniałą sytuacją ale też ocenić co dobrego wynikło dla mnie z tego i jaki to ma sens (BO ŻYCIE MA SENS). Rozmawiam ze sobą i przestałam popadać w depresyjne przepaści czy też załamania co drugi dzień i nie panikuje gdy tylko...hmm jakby to określić, a powiem to tak; nie panikuje kiedy tylko powiew wiatru nadchodzi z innej strony zaraz po tym kiedy ja znalazłam idealną pozycje by uchronić swoją twarz od nagłego poczucia chłodu. W ten sposób z dziewczyny zmęczonej życiem, trudnymi przeżyciami, niechęcią do życia, z okropnie niską samooceną stałam się dziewczyną - (nie)idealną lecz silniejszą, bo chodzi o to by iść do przodu :)

Ktoś kiedyś mi powiedział; "tobie nic nie jest, ty tylko tak myślisz" - po prostu wyśmiałam, dziś wiem, że w tym jest sporo prawdy. Wszystko bowiem zaczyna się w głowie.

Warto rozmawiać - z ludźmi - żeby wiedzieć co inni myślą.
Warto rozmawiać - z sobą - żeby nie wystraszyć się swych myśli. 

niedziela, 13 listopada 2016

Na początek kilka słów


Witam!

Na początek kilka słów, a więc obecnie jestem studentką na uniwersytecie ekonomicznym w Krakowie. Interesuje się wieloma rzeczami nie sposób tu coś przytoczyć gdyż są rzeczy, które zawsze mnie intrygują i wracam do nich co jakiś czas, a także chwilowe, zajawkowe, których jest mnóstwo ale nie trwają długo, nie mam określonych dziedzin, z których pragnę coś wynieść. Poza tym lubię czytać, podróżować, poznawać nowych ludzi, rozmyślać i przede wszystkim pisać, stąd także pomysł na bloga.

Młoda, ale z dość dużym bagażem doświadczeń, choć mam świadomość, że każdy ma swoją historię. Otóż to, każdy ma swoją przeszłość, swoje zwycięstwa, błędy jak i również własne plany, marzenia, ale i myśli, które towarzyszą nam od zawsze. Z biegiem lat jednak ulegają one jak i my dojrzewaniu, a z kolei przez nie budujemy subiektywne spostrzeżenie na świat, czy osobisty styl życia. I temu tematowi poświęcę swojego bloga.

Dlaczego FIT-SPIRIT? A dlatego, że nie jestem aktywnym sportowcem. jednak wśród ludzi od dłuższego czasu dostrzegam modę na dbanie o sylwetkę, niesamowicie wielką falą pociągnęło to wielu z nas. A jak jest ze mną? Strzeże przyznam, że nie idzie mi najlepiej bycie fit, jeżeli chodzi o moje ciało, a mam na myśli szczególnie to, że nie oddaje całej siebie temu poświęceniu i nie widzę w tym spełnienia w życiu dla siebie. A przecież o to chodzi, by czuć się spełnionym.
Blog nie będzie o tym, że dbanie o siebie to coś złego, wręcz przeciwnie! Osobiście jednak interesuje się dbaniem i rozwijaniem czegoś głębszego co jest w nas, nie na zewnątrz, a więc duszy jako wymiaru myśli, podejścia do życia, radzenia sobie z problemami, naszymi cechami charakteru i właściwie wszystkim co nas tworzy. Ogólnie rzecz biorąc poświęcam życie i tego bloga w zdecydowaniu harmonii egzystencjalnej.

Perfekcjonistka w nie-idealności, dążąca pod każdym względem do idealnej idei niczym osobistej utopii ma zamiar dzielić się z wami swoimi przemyśleniami związanymi z wszystkim co znane z autopsji. Przede wszystkim chcę wycisnąć ze wszystkiego co mnie spotyka sens życia. To moja obsesja.

Nie chcę przeżyć życia od tak, z dnia na dzień, ponieważ pragnę mieć poczucie, że jestem we właściwym miejscu i czasie. Nie będę dawać jakiś cudownych wskazówek na szczęśliwe życie, przecież każdy wie, że te wszystkie motywujące cytaty i często rzucane przyjęte słowa pocieszenia jak i rady nie mają nic wspólnego z namacalną zmianą rzeczywistości. Wszystko o czym będę pisać utożsamia się ze mą, a więc postaram się być jak najbardziej autentyczna w przekazywaniu tego co czuję. Być może uda mi się nie tylko podnieść was na duchu, ale nieco pomóc zrozumieć pewne rzeczy lub zmienić nastawienie do niektórych okoliczności. Zaznaczę, że jestem na etapie (nie)dawno - gdyż to pojecie względne - pożegnanego kryzysu życiowego, poczucia beznadziejności, braku sensu, niskiej samooceny i zniechęcenia do wszystkiego.

Może moje nastawienie, rozumienie czy też styl nie jest niczym unikalnym jednak mam wielką ochotę podzielić się tym z innymi. Razem więc bądźmy fit! Fit w budowaniu własnej osoby, własnego świata, a wszystko po to by być jeszcze bardziej szczęśliwymi istotami.

Ps. Jeżeli zbyt mityczne i tajemnicze wydaję się to na pierwszy rzut oka, od razu chcę ostrzec, że nie jest to związane z żadnym praktykowaniem niesamowitych medytacji ani nic w tym stylu i właściwie nie wiem czy to pocieszenie, ale blog jest absolutnie dla wszystkich. Ja po prostu uważam, że myślenie i kochanie jest zaniedbane, a są to moim zdaniem najważniejsze wartości w życiu, nad którymi warto pracować, a tak by chociaż nie było to byle jakie.

Serdecznie zapraszam więc do czytania :)