Uwielbiam góry, w górach nie myślę o głupotach!
Witam, dziś miało być o motywacji, ale nasunął mi się nieco poważniejszy temat. Otóż znam osoby, które próbowały odebrać sobie kiedyś w przeszłości życie. Co ja na to?
NO ŻYCIE JEST (PO)WAŻNE! Mówią, że jak nie zaryzykujesz to się nie dowiesz, ale ryzykowanie życia to nie jest jedna z opcji, o której warto myśleć. Czasem się zastanawiam, jak można właściwie dochodzić do takich pragnień związanych z pozbawieniem się jedynej szansy na zrobienie czegoś niesamowitego. No cóż, uważam, że wchodzą tu w grę głębokie stany depresyjne i zaburzenia psychiczne czy też emocjonalne, ale są przypadki tychże iluzji również!
Osobiście uważam, że zbyt często jest to poruszany temat, ogromnie przereklamowany, teksty typu "zabije się i będę szczęśliwa" nie przemawiają do mnie, jednak bardzo, naprawdę bardzo dużo młodych osób odnajduje w sobie stany depresjo-podobne. Ja zrozumiałam, że nawet jeżeli wali się świat, tak, że zdołasz płakać codziennie, co noc i w ogóle jesteś otoczony jakby w bańce niepewności, gdzie atmosferę wypełnia nieszczęście w każdym aspekcie to...nie jesteś desperatem, każdy ma słabsze dni, to co pisze w internecie nie jest diagnozą twoich zachowań i wcale smutne wiersze i w koło nadużywane zdania ogólne, "mądrościowe" o samotności nie muszą cię nawet obchodzić, nie buduj w sobie pragnień anty-życiowych, bo i tak ŻYCIE MA SENS.
Możesz jednak pomóc swojemu szczęściu i poczuciu spełnienia!
Od momentu kiedy zaczęłam systematycznie przyglądać się swojemu życiu po dłuższym okresie czasu, względem miesięcy, a nawet lat non stop dziękuje światu, że nie dostałam czegoś w chwili kiedy wydawało mi się, że tylko to jest mi potrzebne do szczęścia. Nie bez powodu wzięło się powiedzenie: "wszystko przyjdzie z czasem" wystarczy się tylko albo aż pogodzić ze wszystkim! Zdaje sobie sprawę jaki to ciężki orzech, zwłaszcza dla osób nastoletnich.
Życie nie kończy się na drobnostkach, na płaczu, na złamanym sercu, na jednej osobie, jednej przyjaźni itd. Patrze jak to pięknie się wszystko układa choć tyle jeszcze niewiadomych, jednak zachwycam się codziennie tymi nie przypadkami!
Uśmiecham się do ludzi i myślę o nich, bo przecież nie wiadomo co los mi przyniesie, nikt mi nie gwarantuje, że to co straciłam nie wróci wręcz w lepszej postaci, nikt nie mówił, że nie będę mieć już szansy, tak jak nikt nie obiecał, że coś zawsze będzie.
I dlatego nie warto rozpaczać nad wyraz po stracie czegokolwiek, ja nie mówię by wyzbyć się ludzkich odruchów, ale nawet kiedy chcę mi się wręcz wyć...ja żyje bo przyjdzie czas, że powiem ZNOWU - jak to dobrze, że kolejny raz nie stało się tak jak zaplanowałam, przecież ja do tego nie dorosłam, nie poradziłabym, a teraz przez to wszystko co złego mnie spotkało wiem jak się zachować i co robić by nie przepadło to na czym mi tak bardzo zależy - pomyślałam dopalając papierosa na przystanku, robiłam to dosyć szybko gdyż miałam w planie jechać na kolejne spotkanie z mężczyzną życia.
OK! ZGODA ŻYCIE! A więc wiesz ile mi zabrałeś ?! Gdzie więc ta niespodzianka ? A może nie będę o niej myśleć, zaskocz mnie kolejny raz!
Wiecie co, kocham ludzi, ale najbardziej kocham w ludziach poczucie humoru i ogólny dystans - myślę, że do tej grupy sama należę, dziś temat był poważny, większość z moich postów pewnie taka będzie, ale mam coś na koniec, znalezione w starych notatkach z przemyśleniami:
-Kiedy staniemy się entuzjastycznymi optymistami ?
-Jak zabijemy się przez potknięcie o szczęście.
Izabela Maciejowska